(18.07.2012)
Prolog
1960 rok, Londyn
Zakapturzona
postać rozejrzała się dookoła jakby chciała sprawdzić, czy nikt jej nie śledzi.
Kiedy była już pewna, że jest w miarę bezpiecznie, szybko przebiegła na drugą
stronę ulicy. Była ciemna noc, a dotychczas migocące gwiazdy zostały
przysłonięte chmurami. Już nawet księżyc nie był w stanie oświetlać drogi.
Możliwe, że zwiastowało to coś nieuchronnie złego.
W dzień ulice pełne ludzi, teraz
świeciły pustkami. Panowała kompletna cisza. Jakby cisza przed burzą.To
wszystko było niczym wyrwane z kiepskiego horroru.
Tajemnicza osoba zniknęła w wąskiej
uliczce. Ciemność całkowicie ją pochłonęła, ale najwidoczniej o to jej
chodziło. Przez moment nasłuchiwała, ponieważ wydawało jej się, że coś słyszy.
Potrząsnęła gwałtownie głową, chcąc odpędzić od siebie natłok złych myśli.
Strach ogarniał ją coraz bardziej z każdą kolejną sekundą. Nie miała pojęcia,
co może się za chwilę wydarzyć, co ją czeka? Nie była nawet pewna, czy dożyje
jutra. Jednak wiedziała, że nie może patrzeć za siebie.
Nie ma już odwrotu.
Podjęła decyzję, której nawet nie
zamierzała zmieniać. W tej chwili nie chodziło tylko o jej bezpieczeństwo, ale
także o dziecko, które wciąż rozwija się w łonie matki.
Kiedy przyjrzymy się postaci
dokładniej, ujrzymy rudowłosą kobietę o pięknych, zielonych oczach. Na jej
twarzy widoczne były zmarszczki, a także pewne napięcie. Zacisnęła mocno usta,
pospiesznie ocierając samotną łzę.
Doszła do końca uliczki, gdzie
znajdowały się metalowe drzwi. Przełknęła ślinę, po czym delikatnie pogładziła
brzuch. Jeszcze tylko parę dni i będzie trzymała to maleństwo w ramionach.
Uśmiechnęła się nikle na samą myśl. Po chwili jednak o czymś sobie przypomniała
i mocno pchnęła drzwi, które zamknęły się zaraz po tym, jak ona weszła do
środka.
Z pewną obawą rozejrzała się dookoła,
lecz nie dostrzegła nic, prócz nieprzeniknionej ciemności.
- Nikt cię nie śledził? – usłyszała za
sobą, a zaraz po tym poczuła ukłucie pomiędzy łopatkami.
Odetchnęła z ulgą rozpoznając głos
znajomego.
- Nie, Matthew, nikt za mną nie szedł
– odpowiedziała spokojniej, uważnie przypatrując się postawnemu mężczyźnie o
rudych, lekko siwiejących włosach.
- Kiedy urodziła się twoja matka? –
spytał, wiedząc, że tylko prawdziwa Dorotha zna odpowiedź na owe pytanie.
- Osiemnastego lipca, tysiąc dziewięćset
piątego roku – odparła, odwracając się w jego stronę. Odrzuciła kaptur do tyłu.
– Gdzie Dumbledore?
Chwycił ją za nadgarstek i pociągnął w
głąb budynku. Im dalej szli, tym robiło się jaśniej. W końcu dotarli do
niewielkiego salonu, gdzie Albus przyciszonym głosem rozmawiał z innym
mężczyzną. Dorotha widziała go po raz pierwszy i nie była pewna, czy można mu
zaufać. Ale skoro Dumbledore na nim polegał to i ona może.
- Dorotha, co ty tu robisz? Mówiłem
ci, że wyślę po ciebie Aurorów – powiedział Albus, ściągając brwi.
- Nie mogłam czekać. – Wzruszyła
ramionami. - Co teraz? – Spojrzała na wszystkich z wyczekiwaniem. – On już na
pewno wie, że uciekłam. Będzie mnie szukał…
- Alastor Moody – staruszek wskazał na
mężczyznę, z którym przed chwilą uciął sobie pogawędkę – zabierze cię do Munga
i będziesz tam przebywać do momentu porodu. Kiedy to się stanie, tak jak
mówiłaś, zostaniesz przeniesiona do domu Theodora. Tam postaramy się zapewnić
ci jak najlepszą ochronę.
- Czyli moje dziecko będzie
bezpieczne? – spytała, chcąc się upewnić.
- Oczywiście, nic się nie stanie –
przytaknął Alastor, po czym dodał. – A teraz, czy możemy już przenieść się do
Munga? – Mężczyzna z niecierpliwością spojrzał na Albusa.
Ten kiwnął tylko głową z zamyśloną
miną. Kiedy usłyszał trzask, podniósł głowę i swój przenikliwy wzrok zawiesił
na Matthew.
- Zbliżają się ciężkie czasy, czuję
to. Będziemy walczyć – westchnął staruszek, po czym wyjrzał przez okno, gdzie
gęste chmury odsłoniły księżyc w pełni. Dzisiejszej nocy świecił on wyjątkowo
złowrogo.
ՑՖՔ
A więc jak już się pewno domyślacie, jest to blog o HP. W sumie kilka dni temu nawet nie myślałam, że go założę, ale jednak. I od razu, abyście wiedzieli - jest to historia z rocznika '60. Czyli o naszych kochanych Huncwotach oraz Lily Evans. Jednakże, w mojej głowie zagościł nieco inny pomysł na tą historię, przez co kilka istotnych rzeczy może się zmienić. Nie wszystkie, ale kilka.
Tak więc, jeśli ktoś jest zainteresowany, może w zakładce Poczta zostawić namiary. Ja także chętnie poczytałabym parę blogów... ;D
Tak więc, do napisania!
Wreszcie! Ile można czekać?!
OdpowiedzUsuńCo do prologu - znasz moje zdanie. Zastanawia mnie jedynie to, o co chodziło z tym trzaskiem w przedostatnim akapicie. Prolog nie za krótki i nie za długi, a przy tym bardzo tajemniczy (to słowo zaczyna mnie denerwować -.-) Pisz szybko rozdział pierwszy, a raczej szybko dodawaj.
Pozdrawiam,
[iluzja-zla.blogspot.com]
O tak, długość jest jak najbardziej odpowiednia... Zaciekawiłaś mnie bardzo, jest tak hmm... tajemniczo i mi sie to podoba. No wiec nie pozostalo mi teraz nic innego jak czekac na rozdzial pierwszy ;D
OdpowiedzUsuńJasne nie ma problemu, będę informować;)
OdpowiedzUsuńA skoro już weszłam to przy okzaji skomentuję Twojego bloga;)
Po pierwsze szata graficzna mi się podoba;)
Naprawdę sprawia dobre wrażenie. Jest taki hmm... No nie wiem... Tajemniczy? W każdym razie przyciąga wzrok.
Treść zresztą też mi się podoba. Chyba Twój pomysł na ich historię jest dosyć nowatorski. W każdym razie takie sprawia wrażenie.
Błędów nie widziałam, styl masz bardzo ładny i lekko się czyta.
Jak już mówiłam zapowiada się ciekawie.
Będę zaglądać, zresztą już się wpisałam do zakładki "Poczta"
Poza tym bardzo mi się podoba jak opisałaś bohaterów.
Pzodrawiam
Asia-A&J
Weszłam tu przez przypadek, ale jak zobaczyłam, że rzecz się dzieje w moich ukochanych czasach huncwotów, postanowiłam przeczytać ^^.
OdpowiedzUsuńprolog zapowiada się interesująco i tajemniczo, aż ciekawa jestem, o czym będzie twoje opowiadanie ^^.
W każdym razie wypatrzyłam pewien błąd:
w błonie matki - powinno być w łonie matki xDD.
Tak poza tym zapowiada sie całkiem, całkiem ;)). Ciekawa jestem twojej wersji tej historii. To rok 1960, więc teraz ma narodzić się Lily? Bo kobieta ma rude włosy i zielone oczy...
Zapraszam także do mnie, też piszę ff potterowskie.
marmurowe-serce.blogspot.com i niebieskie-marzenia.blogspot.com
Dodałam cię do linków i oczywiście będę cie informować, jak coś nowego się pojawi. Przeczytałam prolog i zapowiada się ciekawie, trochę mało informacji ujawniłaś, ale zaczęłam się domyślać, że pewnie owym dzieckiem jest nie kto inny jak Lily Evans i dlatego zdziwił mnie fakt, że jej matka znała Dumbledora i Moody'ego. Ciekawa jestem jak to się dalej potoczy. Oryginalnie zaczęłaś i mam nadzieję, że będziesz się tej oryginalności trzymać. Ty również mnie informuj o nowych rozdziałach.
OdpowiedzUsuńWiesz, że Twój blog jakby spadł mi z nieba? tak bardzo pragnęłam przeczytać jakąś historię o roczniku ‘60 i... Jestem tutaj.Prolog jest bardzo... Tajemniczy. Podoba mi się, sprawia, że już mam chęć na więcej i mam nadzieję, że prędko wstawisz pierwszy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
[siostra-harryego-pottera.blogspot.com]
Mam słabość pewną o blogach z Huncwotami i Lily w roli głównej xD Prolog tajemniczy, pewnie przez tą postać :D
OdpowiedzUsuńNa serio nie mogę się doczekać następnej notki! Nie umiem pisać długich komentarzy, ale z pewnością będę komentować twojego bloga :)
Weszłam tu przez przypadek za pośrednictwem innego bloga no i przypadł mi do gustu.
Czekam na więcej
Weny życzę
[www.zaklinacze-dusz.blogspot.com]
Cieszę się, że piszesz o roczniku 1960. Sama jestem autorką opowiadania o Huncwotach i muszę przyznać, że z przyjemnością przeczytam inne, kogoś, kto być może inaczej widział ich życie.
OdpowiedzUsuńNo i jestem po przeczytaniu prologu i muszę przyznać, że mnie zaintrygowałaś. Tym, jak to wszystko się potoczy. Z pewnością będę tu zaglądać.
Pozdrawiam serdecznie :)
Prolog zachęcający i bardzo tajemniczy. Kim jest ta kobieta? Rude włosy mogłby wskazywać na Lily, ale skoro czas akcji t lata 70 w tym wypadku, to raczej nie jest to ona. A więc mamy pierwszą, i mam nadzieję, nie ostatnią tajemnicę!
OdpowiedzUsuńJuż pisałam, żę tak mnie rozśmieszył opis sytuacji z bhaterami, że nie mogłam przejść oobojętnie xd
Lubię bardzo Huncwtów, a Ty chyba doskonale odzwierciedlisz ich charaktery xd
Ostatnio zdecydowanie za mało czytam opowiadań potterowskich, a przecież kiedyś tak strasznie je uwielbiałam, że nawet bałam się je pisać, by nic nie zniszczyć. Ale teraz ciężko mi znaleźć coś dobrego, szczególnie o Huncwotach, dlatego cieszę się, że jakimś cudem trafiłem tutaj.
OdpowiedzUsuńProlog jest tajemniczy i mroczny, co lubię, za to zakładka bohaterowie powala na kolana i już nie mogę się doczekać aż bliżej poznam mojego Jamesa i Syriusza, których kocham od wieki wieków. ;)
Mogę się założyć, że rudowłosa kobieta to matka Lily. Przynajmniej tak wnioskuję z opisu jej wyglądu. No przecież to wykapana Lilka!
Styl masz bardzo dobry, choć prolog nie powala długością, więc do końca nie mogę się w tym utwierdzić.
Na pewno będę tu wpadać.
Strasznie mi się podoba! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że ciągle powstają nowe opowiadania z Huncwotami w rolach głównych. Szczególnie takie jak Twoje, bo jest wyjątkowo obiecujące! Prolog jest bardzo tajemniczy i bardzo, bardzo dobrze napisany, dosłownie go pochłonęłam. Podobają mi się też opisy bohaterów, są napisane oryginalnie i z humorem. Nie mogę się doczekać, aż dodasz pierwszy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńJa też piszę opowiadanie z Huncwotami. Wpadnij jeśli masz czas i ochotę: hogwarts-friendship.blog.onet.pl