(30.07.2012)
Rozdział 1
Poranek według Huncwotów
16 lat później (po
wydarzeniu w prologu)
Z
zamyślenia wyrwały ją oklaski uczniów, co zapewne miało oznaczać, że Dumbledore
zakończył swoją przemowę, a pierwszoklasiści zostali już przydzieleni do domów
przez Tiarę. Z tego wszystkiego udało jej się jedynie wyłapać to, że w tym roku
do Gryffindoru dołączyło dziesięcioro uczniów.
Rozejrzała
się po stole, chcąc odnaleźć ulubioną sałatkę. W międzyczasie nalała sobie soku
dyniowego.
- Pott…
James, podasz mi tę sałatkę, która stoi po twojej prawej stronie? – spytała
najmilej jak potrafiła, spoglądając na czarnowłosego rozczochrańca.
Chłopak
spojrzał na Lily z błyskiem w oku, jednak, kiedy jego przyjaciel zaczął
krztusić się piciem, szybko poklepał go po plecach. Zdziwiona spojrzała na
Remusa, któremu ręka z widelcem zamarła w połowie drogi do buzi. Między nimi
zapadła cisza, przerywana kaszlem Syriusza.
- O co
wam chodzi? Ja się tylko spytałam o sałatkę? Czy tak samo jak temat Voldemorta,
ten też jest zakazany? – Rudowłosa podniosła brwi do góry.
Z
zaskoczeniem spojrzała na swoją najlepszą przyjaciółkę – Alison, która jąkając
się wpatrywała się w każdego po kolei. Panna Blake była czarownicą półkrwi o
falujących blond włosach, z którymi uwielbiała eksperymentować. W wyniku, czego
Lily bardzo często musiała pomagać jej rozplątywać supły. Ze zmianą koloru nie
było problemu, ponieważ dziewczyna posiadała dodatkową zdolność magiczną, a
mianowicie metamorfomagię. Głębokie, niebieskie oczy niemal codziennie rzucały
Syriuszowi serię spojrzeń pełnych wyższości, rozbawienia i swego rodzaju
wyzwania.
-
Lily, nie wymawiaj jego imienia… - syknęła Rosie, która była trzecią
współlokatorką Evansówny oraz Blake. Dziewczyna wyróżniała się skośnymi,
brązowymi oczami i czarnymi włosami, które w świetle lśniły i sprawiały
wrażenie granatowych. Jednak panna Tsui nie przyjaźniła się z Lily ani też z
Alison. Ich relacje były czysto koleżeńskie.
-
Strach przed imieniem wzmaga strach przed osobą, która je nosi. Tak powiedział
mój ojciec. I oczywiście, Lily, podam ci tę sałatkę – powiedział okularnik,
posyłając Evans zawadiacki uśmiech.
-
Dzięki – mruknęła, przejmując od niego naczynie, po czym uciekła wzrokiem na
talerz.
- Łapo,
wisisz mi pięć galeonów – powiedział tryumfalnie Potter, wcinając befsztyk.
- Za
co? – spytała Al, spoglądając na obu z podejrzliwością.
- Dziś
w pociągu Syriusz nie uwierzył mu, że Lily powie do niego po imieniu – wyjaśnił
szybko Remus, otrząsając się z szoku.
- Sama
bym nie uwierzyła. Czy ktoś wyjaśni, co się właściwie stało? – Melania,
popatrzyła po wszystkich z wyczekiwaniem. Owa szatynka o piwnych oczach
przyjaźniła się z Rosie jeszcze przed pójściem do Hogwartu i do teraz tak
pozostało.
- Uh,
jesteśmy przyjaciółmi – odpowiedziała zażenowana Lily, nakładając sobie
sałatki.
- Na
razie… - wyartykułował rozczochraniec.
- Nie
zaczynaj, Potter – mruknęła, rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie, na które on
odpowiedział mrugnięciem.
Westchnęła
ze zrezygnowaniem, po czym zajęła się jedzeniem.
Tak, Lily
Evans przyjaźniła się z Jamesem Potterem i mówiła mu po imieniu, co czasami
było wybitnie trudne. Niekiedy próba odzwyczajenia się od niektórych rzeczy
sprawiała większe problemy niż mogłoby się spodziewać. Jak to się stało?, zapewne pytacie. Nie jest to długa historia.
Otóż zdarzyło to się w te wakacje, mniej więcej pod koniec sierpnia…
- Potter,
co ty tu robisz? – spytała zielonooka, wychodząc z domu i ruszając chodnikiem.
Nie
miała najmniejszej ochoty na rozmowę z nim, zwłaszcza po tym, co stało się pod
koniec piątej klasy po SUMach. Od tamtego momentu minęło już trochę czasu, a
ona nieświadomie zaczęła zadawać sobie pytanie: Na kogo tak naprawdę była zła?
Dzięki
Potterowi i jego przyjacielowi odkryła, jaki tak naprawdę był Severus Snape. Ta
bolesna prawda dotychczas nie dawała jej spokoju. A w głowie Lily wciąż rozbrzmiewały
jego słowa. Jednak to nie zmieniało faktu, że jej dawny przyjaciel był przez
cały czas poniżany i wyśmiewany przez Blacka i Pottera. Zacisnęła pięści.
- Ja
też cieszę się, że cię widzę, Evans – rzekł, ruszając za nią. Obejrzała się, a
kiedy dostrzegła typowy dla niego uśmieszek, gwałtownie się zatrzymała.
- Jak
ty mnie w ogóle znalazłeś? – Zmierzyła go uważnym wzrokiem, krzyżując ręce na
piersiach.
-
Tajemnica Huncwota – wyszczerzył się, a widząc sfrustrowanie na twarzy
dziewczyny, szybko dodał, aby rozładować napięcie – Tylko mnie nie bij!
- W
takim razie streszczaj się z tym, co masz mi do powiedzenia, bo mam jeszcze coś
do zrobienia – powiedziała, chociaż dobrze wiedziała, że w domu czekała na nią
tylko książka, którą prawdę mówiąc czytała z braku laku.
- Chcę
pójść na ugodę – oświadczył, przestępując z jednej nogi na drugą.
- Co?
– spytała zdezorientowana.
Przyjrzała
się jego twarzy, na której dostrzegła cień podenerwowania. Niespokojnie
potargał sobie włosy, po czym westchnął. Wyglądało to, co najmniej dziwnie,
ponieważ Potter zawsze był pewnym siebie kretynem, szczególnie w towarzystwie dziewczyn.
A teraz wydawać by się mogło, że nie wie, jak poprawnie skleić zdanie.
-
Doszedłem do wniosku, że moglibyśmy zacząć od nowa – zaczął powoli, patrząc z
uwagą w zielone oczy – Moglibyśmy się zaprzyjaźnić…
- Ty
tak na serio? – spytała, ściągając brwi. Pokiwał głową.
Rozejrzała
się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś podpowiedzi. Jednak tak owej nie otrzymała. Sama musiała zmierzyć
się z być może najtrudniejszą decyzją. Istnieje także duże prawdopodobieństwo,
że po dzisiejszym dniu mur, którym skutecznie starała się odgradzać od Pottera
zwyczajnie legnie w gruzach. A już nie wspominając o implikacjach, jakie
nastąpią, kiedy przystanie na jego propozycję. Zacisnęła wargi, uparcie
wpatrując się w szary chodnik jakby stał się nagle godny zainteresowania.
Masa
wątpliwości krążyła po jej głowie, przez co nie mogła złapać potrzebnych jej w
tej chwili myśli. Potter i jego kumple byli nieprzewidywalni, zdolni właściwie
do wszystkiego. Nie dziwne byłoby nawet, gdyby się okazało, że któryś z nich hoduje
w domu Rogogona Węgierskiego. Więc co jeśli znowu sobie w coś pogrywają?,
pomyślała nerwowo.
- Bez żadnego
haczyka - odezwał się niby od niechcenia. Wyrwana z kontemplacji, podniosła
powoli głowę i westchnęła. – Proszę, Lily. Obiecuję, że skończę z ,,Evans,
umówisz się ze mną?”…
- …
skończysz też z publicznymi oświadczynami i wyznaniami miłości? – wpadła mu w
słowo, z powątpieniem mierząc go wzrokiem.
- Ale
niepublicznie będę mógł? – spytaj, szczerząc zęby.
Zmroziła
go wzrokiem.
-
Żartowałem! – krzyknął, podnosząc ręce w obronnym geście. – Obiecuję, że z tym
skończę. Tylko daj mi szansę – dodał ciszej.
Zaczęła
rozważać za i przeciw, wciąż mając w pamięci zdarzenie z piątej klasy. Wróciła
myślami do wszystkich numerów, które wywinął jej Potter. Zachowywał się jak
idiota, wyznając miłość Lily, aby następnego dnia obściskiwać się z pierwszą
lepszą dziewczyną. Przez myśl przeszło jej nawet, że on jest wart tych
wszystkich… Potrząsnęła energicznie głową.
I skąd w
nim taka zmiana? Czyżby zmądrzał? Powstrzymała się od prychnięcia. Potter i
mądrość? To są z całą pewnością antonimy. Jednak coś kazało jej dać mu szansę. Nie
wiedziała, co to było, ale już postanowiła… Co nią kierowało?
- Dobra,
ale radzę ci, żebyś nie zaprzepaścił tej szansy, bo drugiej możesz już nie
dostać – powiedziała zbolałym tonem, zmuszając się do bladego uśmiechu.
Ściągnął
brwi, najwyraźniej intensywnie nad czymś myśląc.
- Nie
znasz mnie, Lily – oświadczył nieco ostrzejszym tonem, co nawet jego zaskoczyło.
Nie dał po sobie tego poznać. – Ale mam nadzieje, że to się zmieni. Wcale nie
jestem takim kretynem, za jakiego mnie uważasz – zrobił pauzę jakby chciał
rozważyć swoje słowa, po czym dodał już nieco weselszym tonem. – Więc, nazywam
się James Potter, a ty to pewnie ta poukładana pani prefekt, Lily Evans,
prawda?
- Lily!
Zamrugała parokrotnie powiekami, po czym przeniosła swoje
spojrzenie na Alison, która z wyraźną irytacją wpatrywała się w nią.
- Co? – spytała nieprzytomnie.
- Zaczynasz mnie przerażać. – Pokręciła głową, wstając. –
Remus na ciebie czeka. Musicie zająć się pierwszoroczniakami.
- Tak, tak. Już idę – powiedziała szybko, zostawiając
właściwie nietkniętą sałatkę.
Dziewczynie przeszła ochota na jedzenie, więc powoli powlekła
się w stronę Remusa, który donośnym głosem przywoływał do siebie jednocześnie
przestraszonych, jak i zaintrygowanych jedenastolatków. Lily kazała ustawić im
się parami, po czym wyszli z Wielkiej Sali. Z trudem przeciskając się przez
tłum uczniów, którzy w tym samym momencie wylali się na korytarz, ruszyli w
stronę Wieży Gryffindoru. Pierwszoroczniacy, co chwile pytali o coś, bądź
zachwycali się gadającymi obrazami.
- A gdzie reszta zgrai? – zagaiła rudowłosa, co jakiś czas
zerkając za siebie.
- Pewno już w dormitorium – odpowiedział wymijająco Lupin.
Zmierzyła go rozbawionym spojrzeniem.
- Wiesz, że ci nie wierzę? Widziałam, jak wychodzili z
Wielkiej Sali. Kierowali się w zupełnie innym kierunku – odparła.
- Wiem. Ale co ja poradzę, Lily? – westchnął, kręcąc głową.
Po pustym korytarzu rozniósł
się cichy chichot trójki przyjaciół, którzy skryci pod Peleryną Niewidką,
skradali się. Po chwili śmiech został przerwany przez jęk bólu, kiedy jeden
drugiemu nadepnął na stopę.
Nie trudno się domyślić, że to właśnie byli sławni
Huncwoci: Syriusz, James i Peter. Brakowało jedynie Remusa, który przez
obowiązki prefekta nie mógł im towarzyszyć.
- Rogasiu, widzę, że
zastosowałeś się do wskazówek Remusa – odezwał się znacząco Black. – No wiesz,
zaprzyjaźniłeś się z Evans – dodał, widząc niezrozumienie na twarzy swojego
przyjaciela.
- Może tym sposobem ją zdobędę. – Wzruszył obojętnie
ramionami, jednak nawet w ciemność dało się dostrzec jego szeroki uśmiech.
- I że ci tak się chce za nią latać – mruknął Peter. – Nie
znudziło ci się to? – spytał.
- To wcale nie jest takie nudne, prawda Rogaczu? – zaczął
Syriusz, chichocząc pod nosem – Każdy dzień to jak szkoła przetrwania.
Zastanawiasz się, co zrobić i gdzie tym razem dostaniesz… - Rzucił rozbawione
spojrzenie Potterowi, kiedy ten dał mu kuksańca.
- No to, co, zaczynamy? – spytał James, uśmiechając się
przebiegle.
Choć był dopiero początek września, nikt nie mógł nawet
pomarzyć o spokojnym wygrzewaniu się na słońcu podczas przerwy pomiędzy
lekcjami. Już o świcie niebo zostało pokryte ciemnymi i ciężkimi chmurami, tym
samym nie dając nawet najmniejszych szans promieniom słonecznym. Silny wiatr
porywał liście i wznosił je ku nieboskłonowi.
Lada
chwila miało nastąpić urwanie chmury, jednak nikt się tym nie przejmował, a już
w szczególności Gryfoni, którzy zdążyli zgromadzić się w Pokoju Wspólnym.
Tumult panujący w pomieszczeniu był nie do zniesienia i nawet Prefekt Naczelny
nie był w stanie nic zrobić. Uczniowie tłoczyli się i przepychali, chcąc się
dowiedzieć, co się dzieje. Jedynie Huncwoci stali z boku, przypatrując się temu
całemu zamieszaniu jednocześnie z rozbawieniem i obawą. Blondwłosy chłopak o
imieniu Remus odwrócił się w ich stronę, mierząc każdego spojrzeniem pełnym
dezaprobaty.
- Co
wyście zrobili? – spytał z głębokim westchnięciem. – O ile się nie mylę,
zamierzaliście zemścić się na Ślizgonach za to, co zrobili w tamtym roku…
- No i
się zemściliśmy – wtrącił Syriusz. Uśmiechnął się szeroko, wyobrażając sobie
ich miny. Po chwili jednak odgarnął grzywkę z czoła i nonszalancko oparł się o
ścianę.
- Tyle,
że… - zaczął powoli James – Jak wracaliśmy to trochę tej dziwnej mazi wylało
się na progu wejścia. Oczywiście to było niechcący i szybko to wytarliśmy, ale
widocznie nie dokładnie – dokończył, czochrając sobie włosy.
- Jacy
kretyni! Z kim ja się zadaje?! – warknął Lupin, łapiąc się za głowę.
- No,
no. Kto by podejrzewał, że Luniaczek zna takie obraźliwe słowa – zacmokał
Syriusz, kręcąc głową.
Potter
jednak już go nie słuchał, ponieważ ponad ramieniem Remusa, na szczycie schodów
do dormitorium dziewcząt dostrzegł rudowłosą Lily Evans. Uśmiechnął się
szeroko, jednak po chwili na jego twarzy pojawił się grymas. Już sobie zaczął
wyobrażać, co o tym ona pomyśli. Westchnął, wiedząc, że czeka ich kolejny
wykład na temat łamania regulaminu szkoły. Trącił Syriusza łokciem, po czym
wskazał mu głową na panią Prefekt.
- Co tu
się dzieje?! – krzyknęła, patrząc się na każdego z uwagą.
Niektóre
głosy przycichły, a głowy uczniów zwróciły się w jej stronę. Nieznacznie
przełknęła ślinę, odszukując wzrokiem drugiego Prefekta. A kiedy go dostrzegła,
odetchnęła z ulgą i ruszyła w jego stronę.
-
Remusie, o co chodzi? – spytała, ściągając brwi.
- Jesteśmy
tu uwięzieni – westchnął nieznacznie, rzucając jej porozumiewawcze spojrzenie.
Od razu
zrozumiała. W jej oczach pojawiły się złowrogie iskierki, na których widok
Syriusz uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Wy! –
Wskazała na trójkę Huncwotów, którzy stali za Lupinem. Uśmiechnęli się
niewinnie, jednak nie trudno było dostrzec ich drgające wargi – Co wam
strzeliło do głowy?!
- Liluś,
nie… - zaczął Potter, jednak ktoś brutalnie postanowił mu przerwać.
- Ej!
Spójrzcie, tam coś jest! – krzyknęła wystraszona czwartoklasistka, wskazując na
coś za oknem.
Wszyscy
jak na zawołanie podbiegli do dziewczyny. W pomieszczeniu zapanowała głucha
cisza, przerywana jedynie przyspieszonymi oddechami uczniów. Każdy z
przerażeniem wpatrywał się w to, co wskazała im Gryfonka.
ՑՖՔ
No i jak Wam się podoba rozdział pierwszy?
Sprawdzałam ten rozdział kilkanaście razy, poprawiałam błędy, ale podejrzewam, że i tak coś może się znaleźć. Tak więc, z góry przepraszam. Hmm, tak się zastanawiam, czy ktoś nie byłby chętny i nie chciałby robić za betę...? :)
Poza tym, zakładka Dyrektorka została już uzupełniona, ale wątpię, żeby kogoś to interesowało. Ale chociaż informuję tak dla zasady ;).
Jestem też świadoma tego, że nie przeczytałam i nie skomentowałam postów na dwóch blogach, dlatego autorki tych blogów przepraszam i obiecuję, że jutro... uh, raczej dziś bo już jest po północy, nadrobię zaległości ;D
W razie, gdyby ktoś miał jakieś pytania, czy coś w tym stylu można także pisać na GG: 44072955.
Pozdrawiam i do napisania!
Co do bety... Podjęłabym się chętnie, ale niestety od września prawdopodobnie prawie nie będę miała dostępu do internetu w laptopie/komputerze :/
OdpowiedzUsuńAle jeśli chodzi o rozdział... Podobał mi się, bardzo. W sumie już miałam iść spać, ale jak tylko zobaczyłam tw. komentarz o nn, to postanowiłam się wstrzymać i przeczytać ;D Nie żałuję *-*
Podobają mi się twoje dialogi. Są boskie, naprawdę. Aż miło się czyta:)
Poza tym... Był mój Remus <3
Jeśli komentarz był chaotyczny bądź dziwnie niezrozumiały, co by mnie wcale nie zdziwiło, to przepraszam, zasłaniając się późną porą ^^ :D
Heh, rozumiem. Od września to i ja pewno nie będę miała czasu ;/
UsuńO, to cieszę się, że dialogi Ci się podobają, ponieważ niedawno zastanawiałam się, czy one nie są za sztuczne, czy coś w tym stylu.. ;D.
Nie martw się nie był dziwny, poza tym o tej porze ja też już nie myślę ;p
Hah, dobranoc ;D
Ja się mogę zgłosić na betę. Pisz na GG (34395904). Rozdział fajny, choć nieco chaotyczny. Nie wiem czy to moja wina, że nie ogarnęłam co i jak z tą mazią, ale na swoją obronę powiem, że siedzę i planuję rozdział, więc jestem trochę zamyślona. ; D Teskt Rogasia o niepublicznych oświadczynach zrzucił mnie z nóg. ^^
OdpowiedzUsuńBtw. zajrzałam do strony "dyrektorka". Niezła!
PS. Usuń antyspam. ;)
[serce-pelne-nienawisci]
Pozdrawiam,
Apocalypsis
Ach, ci Huncwoci, uwielbiam ich, zwłaszcza ‘ambitnego‘ Pottera i wygadanego Blacka^^
OdpowiedzUsuńOczywiście, jestem ciekawa kogoż to ujrzała dziewczyna z czwartego roku.
Mam nadzieję, że przyjaźń między moją kochaną Lilką, a Rogaczem powoli będzie kwitnac, chociaż i tak, przyznam, że najbardziej lubię momenty, gdy Ruda orientuje się, że jest zakochana w Jamesie, ale na to będę musiała z pewnością poczekać ;)
Przy okazji nie przejmuj się, w sprawie zaległości - są wakacje i aż żal non stop przed monitorem siedzieć, poczekam :)
Pozdrawiam serdecznie :)
[siostra-harryego-pottera.blogspot.com]
Jejku... Jak się cieszę, że znalazłam Twojego bloga, naprawdę! Już dawno czytanie rozdziału nie sprawiło mi tyle przyjemności. Świetnie napisane, gratuluję.
OdpowiedzUsuńCo prawda to dopiero początek, ale bardzo podobają mi się kreacje bohaterów. Lily ma charakter, zdecydowanie nie jest mdła i naprawdę da się ją lubić. Jestem strasznie ciekawa Alison, zapowiada się naprawdę genialnie, nie mogę się doczekać jakiejś akcji z nią. James jest świetny, dokładnie taki, jakiego go sobie sama wyobrażam. Remusa i Syriusza jeszcze trochę mało, ale co do nich również mam jak najlepsze przeczucia. :)
Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się wkrótce, bo jestem bardzo ciekawa kogo/co oni tam widzą.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo weny.
hogwarts-friendship.blog.onet.pl
Kiedy czytałam opis bohaterów oplułam sobie monitor, to się nazywa poczucie humoru! Ale co do rozdziału to świetnie, że zmieniłaś stary układ, bo jakbym przeczytała kolejne wrzaski "Evans umówisz się ze mną!" to... zresztą co tam. Dodaję cię do linków u siebie i liczę na kolejny genialny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZakładkę dyrektora przejrzałam jeszcze przed rozdziałem i jest naprawdę fajna, ale i tan nie przebija twoich opisów bohaterów. Krótkie, zwięzłe i na temat no a przede wszystkim śmieszne i zabawne. Rozdział też jest fajny, ciekawe jak dalej potoczy się ta przyjaźń Lilki i Jamesa, zobaczymy, zobaczymy. Mówiłam ci już, że masz świetny szablon? Jeśli nie to teraz mówię. Jest świetny! :)
OdpowiedzUsuńNo podobało mi się ;P. Możesz mnie też informować o nowościach?
OdpowiedzUsuńUwielbiam Huncwotów i Lilkę i w sumie z opowiadań o postaciach kanonicznych najbardziej lubię właśnie o tych postaciach. A tobie naprawdę świetnie wyszło opisywanie ich.
W sumie fajnie, że już przeszłaś do pierwszego dnia w szkole ;P. Ja to dopiero po iluś rozdziałach wreszcie docieram do Hogwartu, bo nie umiem się powstrzymać przed opisywaniem wszystkiego.
Opisy były fajne, zresztą wgl bohaterów też fajnie wykreowałaś.
Ciekawa jestem, co tam było pod konic opowiadania za oknem, jak mogłaś urwać w takim momencie?
Na N-M od kilku dni jest nowa notka, zapraszam ^^.
Oooo! Wybacz!!! Na śmierć zapomniałam, że nie dodałam u Ciebie komentarza. Chyba zaczynam się gubić. Dobra, przechodzę do sedna.
OdpowiedzUsuńJak już doskonale wiesz, rozdział bardzo mi się podoba. Jedynie (ponownie, jak już wiesz) dziwi mnie przyjaźń Jamesa z Lilką. No i ten kawał... i to "coś" za oknami... Ale im się oberwie!
Pisz |dodawaj| szybko newsa!
Pozdrawiam!
"Wyglądało to, co najmniej dziwnie, ponieważ Potter zawsze był pewnym siebie kretynem, szczególnie w towarzystwie dziewczyn." - bez przecinka przed "co"
OdpowiedzUsuń" Rozejrzała się po okolicy w poszukiwaniu jakiejś podpowiedzi. Jednak tak owej nie otrzymała. " - takowej
" - No to, co, zaczynamy? – spytał James, uśmiechając się przebiegle." - bez przecinka przed "co"
Kurcze coś czuję, że uzależnię się od tego opowiadania ^^ No będzie dużo humoru ^^ I stosunki między Jamesem i Lily. ;D
Mam jedną uwagę do Lupina. On miał jasnobrązowe włosy , nie blond z tego co mi wiadomo ^^
Ciekawe co latało za oknem. Pewnie coś, co wysłali Ślizgoni, żeby się zemścić ;d W ogóle co Syriusz i James wylali i dlaczego nie mogą teraz wyjść? Nie wiem czy mi ten fragment umknął, czy nie napisałaś ;d Jedno jest jednak pewne - Ślizgoni łatwo z Gryfonami mieć nie będą ^^
A rozdział mi się podobał. Ciągle się uśmiechałam ^^
I przepraszam, że tak późno czytam, ale mam ostatnio urwanie głowy :)
Przeczytałam to jakiś czas temu, ale nie potrafiłam (i do tej pory nie potrafię) sklecić jakiegoś porządnego komentarza.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się. Kocham Syriusza (czy starego książkowego, czy huncwota, czy granego przez Oldmana) więc liczę, że choć jest drugoplanowym bohaterem, będzie go dużo.
Stosunki między wszystkimi huncwotami uwielbiam. Te między Lilką i Jamesem również, ale było to rozwijane we wszystkie możliwe sposoby, toteż ciekawi mnie, co ty wymyślisz, żeby nie powielać kropka w kropkę szablonowych historii. Nie znoszę Snape'a, więc cieszę się, że całą "przyjaźń" między nim a Lily pominęłaś, a jeśli nie to jakoś to przełknę.
Co jeszcze? Masz świetne poczucie humoru, a ja to lubię. To, że nie jest złośliwe, cyniczne i sarkastyczne jest miłą odmianą od mojego. ;]
Zakładka dyrektorka jest genialna!!! ;D
Kupiłaś mnie tym rozdziałem całkowicie. Będę tu częstym gościem.
UWAGA! TU LUIE, AUTORKA BLOGA. Uprzejmie prosze o przeczytanie owej informacji.
OdpowiedzUsuńOwy blog (depths-of-truth) został przeniesiony na nowy adres PRZEKLETA-PRAWDA.BLOGSPOT.COM ponieważ ja mądra zapomniałam nie tyle, co hasła, ale e-mailu, w którym było dużo cyferek, ehh... w każdym bądź razie, na tym adresie nie będą już się pojawiały posty.
Dziękuję za uwagę ;).
Jak dla mnie, super notka. Kolejny blog o Lily, ale im więcej tym lepiej. No i coś czuję po prologu, że ten będzie inny. Bardzo mi się podobało i mam do ciebie prośbę, żebyś mnie informowała, ok?
OdpowiedzUsuńhttp://lilyevans-jamespotter-huncwoci.blog.onet.pl/
Przy okazji, pojawiła się tam notka, prosiłaś, żebym cię informowała
Podobalo mi sie nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńI chce dalej! :p
u mnie nowa notka:
odzyskac-dawne-zycie.blogspot.com